______________________________________
W połowie dyskusji o tym kogo teraz kolej, by siąść i spokojnie zagrać w Fifę usłyszałam dzwonek do drzwi. W jednej chwili drgnęłam niespokojnie prosząc gestem chłopaków by byli cicho.
-Kto?-zapytałam przez zamknięte drzwi, do dziś ubolewam nad tym, że nie mamy w nich judasza. Czułam jak Zayn staje za moimi plecami, gotowy na uśmiercenie pierwszej lepszej osoby. Kiedy usłyszałam głos staruszki wypuściłam wstrzymane powietrze -Już otwieram.
Pchnęłam delikatnie mulata do tyłu, proszącym wzrokiem błagając, by się schował w kuchni tak, aby ta go nie zauważyła. Zrobił to niechętnie na co posłałam mu wdzięczny uśmiech.
-Dobry wieczór skarbie i jak tam?
-W porządku właśnie miałam iść się kąpać - Pani Mac jak zwykle ubrana w wyjściowy płaszcz, z opasaną, ozdobną chustką szyją skinęła głową.
-Lekcje odrobione, obiad zjedzony, na wszystko ci starcza?
Pytania kobiety wywołały u mnie poczucie spokoju. Była taka nieporadna, a zarazem pewna swego, że przypominała małą dziewczynkę.
Po opowiedzeniu na każde z jej pytań i zapewnieniu, iż nie siedzę do późna pożegnała się i odeszła.
-Kłamiesz. - Zayn jakby wyrósł z podziemia - Amy nic nie jadłaś.
-Znowu zaczynasz? -Poderwałam ręce do góry wymijając go i kierując się do reszty- wybacz, ale dzisiaj jakoś nie miałam czasu na jedzenie.
Mruknęłam pod nosem wpychając się między Louisa i Harrego na kanapie. Obaj nie zwrócili nawet na mnie uwagi, obserwując zaciekle swoich graczy na telewizorze.
-Winter...
-Przestań dobrze- przerwałam nie pozwalając mu dojść do słowa.
Nie odpowiedział. Zilustrował mnie jedynie kakaowymi tęczówkami i odszedł do pozostałych wplatając się w jakąś rozmowę.
Po kilku minutach Niall wstał energicznie wyciągając się do góry.
-Lou zapanujesz nad tą bestią przez chwilę? - Mulat ani razu nie skrzyżował naszych spojrzeń, zaczęłam mieć wyrzuty sumienia, że nie dałam mu nawet prawa głosu.
Louis skinął głową.
-Będziemy u góry mała, postaramy naprawić co się da-na słowa Lima poderwałam się gwałtownie.
-Nie chcę byście grzebali w moich rzeczach beze mnie.
-Masz gdzieś ukryte serie porno na płytach czy jak?-instynktownie poderwałam dłoń do góry uderzając delikatnie w loki Harrego.
-Spokojnie... Nic nie zrobimy, ani nie zniszczymy słowo.
Malik nareszcie na mnie spojrzał, niechętnie przytaknęłam i po kilku sekundach już ich nie było. Głośno wypuszczając powietrze opadłam ponownie na twardą kanapę.
-Mogę?
Lou oddał mi dżojstik i razem z Stylesem wczuwałam się w piłkę na murawie, co chwila dogryzając sobie z śmiechem.
***
Zrzuciłam z siebie całe ubranie i weszłam pod przyjemną, zimną wodę prysznica. Słyszałam jeszcze stłumione głosy żegnających się chłopaków do póki nie pozwoliłam świeżej pianie zakryć uszu. Pokryłam nią całą resztę ciała.
Niesamowite... Zaledwie jeden dzień, a tyle się wydarzyło. Kiedy w głowie zawitał mi obraz łysego gościa, a zarz po tym rana na plecach Zayna wzdrygnęłam się. Resztę myśli zaprzątał mi tylko strzał i to co usłyszałam jeszcze parę godzin temu.
"Jaki ojciec sprzedaje własną córkę?''
Najwyraźniej może... Jesteś zwykłą odsetką Amy. Zwykłymi paroma cyferkami w kwocie długu. Tak naprawdę jesteś nikim... I tak już zostanie...
Przyłożyłam rękę do parującej szyby rysując na niej pierwsze lepsze wzroki. Lubiłam kiedy woda spływała po mnie bez sensu, po twarzy, włosach, całym ciele, kończąc malutkimi strumyczkami kręconymi się wokół kostek.
Chłopacy naprawdę się postarali. Ogarnęli prawie cały pokój i poza brakiem kilku ozdób, gitary oraz widniejącym jeszcze napisem na ścianie wygląda prawie, że normalnie.
W końcu wyszłam pozostawiając na podłodze mokre ślady. Zanim jeszcze owinęłam się w ręcznik obejrzałam całe ciało. Jakby na to spojrzeć nie było, aż tak źle. Co prawda ramiona pokrywały zadrapania po leśnych krzakach, pod okiem rosła porządna śliwa i wokół nóg pojawiały się małe zaczerwienienia. Poza tym było naprawdę dobrze, pomijając napływ bólu kiedy zegnę się tak jak nie powinnam.
Przymknęłam powieki okrywając się ręcznikiem, tak by nie zwracać uwagi na kilogramy tłuszczu odkładającego się na nim. Starłam krople zakładając za dużą koszulkę i króciutkie spodenki do spania. O mało nie dostałam zawału kiedy zauważyłam Zayna w progu.
Opierał się o lewą stronę framugi i przeglądał coś w telefonie.
-Jak... jak ty...
Zaczęłam nie mogąc zrozumieć jakim cudem otworzył zamek. Jak długo tu stał? Na dźwięk mojego głosu przeniósł spojrzenie na mnie. Zmarszczył brwi i podszedł bliżej.
-Poszli już?-przytaknął- Polubiłam ich, są naprawdę w porządku, chociaż Harry powinien nauczyć się grać.
Zaczęłam bawić się palcami, zasłaniając się przy tym włosami. Nie wiedziałam czy był jeszcze na mnie zły. Nie lubiłam gdy tak się działo, zaczynało mnie mdlić od przyjemnych skurczów żołądka kiedy znajdował się tak blisko. Płuca przepełniał znanym już zapach fajek, który muszę przyznać, pokochałam.
-Przepraszam- mruknęłam- nie chciałam tak wybuchać po prostu... mam być szczera? Męczy mnie to, że cały czas mówisz bym jadła.Tak nie można i... - nabrałam powietrza, jak i odwagi, i skierowałam wzrok na jego twarz dzielnice zadzierając, delikatnie nos do góry- Przepraszam.
- Wiesz czemu tak ci to wypominam?- zrobił jeszcze jeden krok do przodu tak, że nasze klatki w końcu się spotkały- Ponieważ jesteś taka... drobna. Amy... jesteś za chuda, musisz jeść i ...- przerwał dotykając dłonią mojego ramienia, przejechał kciukiem po linii obojczyka, ku górze, przez zagłębienie w szyi.- Wkurwia mnie to, że jesteś taka krucha, tak podatna na każde zranienie.
Narastające motyle w brzuchu powodowały, że miałam wrażenie, iż ten zaraz wybuchnie. Rozerwą mnie na małe kawałeczki, kiedy coraz mocniej miotały się w środku z każdym wypowiedzianym jego słowem, które było coraz cichsze.
Pogrążona w tym błogim stanie, nie zauważyłam nawet kiedy zaczęliśmy się wymieniać powietrzem z własnych ust, z powodu bliskości. Wpatrywałam się w głębię ciemnych tęczówek i niemal czułam szorstki zarost na policzkach. Pachniał tak dobrze, tak zwyczajnie... Dalej coś szeptał, tłumaczył, że jestem za drobna, za bardzo przejmuję się tym w co wierzę na temat swojego wyglądu...
Zamknęłam mocno powieki i odsunęłam się gwałtownie, kiedy usłyszałam dochodzący z pokoju dźwięk komórki. Zauważyłam jedynie zawód na jego rysach twarzy, kiedy go wyminęłam.
-Halo?
-Cześć kochanie- szczęśliwy głos mamy już w pierwszych sekundach zaczął mnie denerwować, Zayn znowu znalazł się blisko mnie przysłuchując się temu co mówi moja rodzicielka-Wszystko w porządku?
-Tak.
-Coś się stało? Brzmisz dość dziwnie-zaprzeczyłam mruknięciem - szkoda, że cię tu nie ma skarbie, żebyś widziała te wszystkie Francuzki. Każda idealnie ubrana, chudziutkie jak patyczki, mogłabyś się czegoś od nich nauczyć. Mam nadzieję, że jak przyjadę nie spotkam cię z jeszcze większą oponką.
-Nie... mamo wiesz co-czułam jak Malik napina mięśnie słysząc jej słowa- jest już późno jutro szkoła powinnam się położyć. Dobranoc.
-No dobrze dobranoc, tęsknię.
Rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko. Spojrzałam na chłopaka, który zaciskał mocno truskawkowe, pełne usta.
-Nie słuchaj jej- zaczął powoli, nadal był spięty.
-To moja mama ma rację i...
-Amy! Słyszysz siebie! Wyglądasz jak głupia anorektyczka!- krzyknął, wzdrygnęłam się widząc jak jego oczy ciemnieją z każdą chwilą.
Głupia.
-Nie przesadzaj! Nie będziesz mi mówił co mam robić z swoim ciałem!- nie nienawidziłam się z nim kłócić, ale nie wie jak to jest patrzeć na mnie moimi oczami.
-Nie widzisz co z sobą robisz! Niszczysz się, niedługo po prostu mi znikniesz!
-Ja...
Chciałam mu powiedzieć, że się myli, że wiem kiedy przestać, że przestanę kiedy będę już idealna. Ale on chwycił moje ramiona i przygwożdżając mnie do ściany, brutalnie wpił się w wargi. Całował niespokojnie, jakbym miała mu zaraz stamtąd uciec... problem w tym, że nie chciałam. Pomimo tego, że wbijał mocno swoje biodra w moje, nakładając cały ciężar na moją osobę. Po kręgosłupie przeszedł dreszcz, kiedy jeszcze bardziej kręgi wcisnęły się w ścianę, ale nie przerwałam. nie chciałam. Smakował nikotyną... słodko-gorzkawą nikotyną. Z takiego bliska zapach męskich perfum jeszcze bardziej owijał moje nozdrza. Nasze wargi idealnie się w siebie wpasowały, chciałam zatopić palce rąk w jego czarnych włosach, ale z agresją odjął je od siebie i jedną z dłoni umieścił obie nad moją głową. W środku czułam rewolucję. Motyle które trzepotały tam wcześniej urosły do rozmiarów pterodaktyli i usilnie chcą się wydostać.
-Tak kurewsko krucha-powtórzył szeptem przez chwilę przerwy, by nabrać powietrza, którym i tak się wymienialiśmy.
Ponownie wpił się jakby chciał upewnić mnie, że jestem tutaj. Opuściłam dłonie, ale na nowo umieścił je u góry nie szczędząc przy tym siły. Czy taki właśnie był? Agresywny? mało czuły? Nawet pomijając to czułam się w jego ramionach idealnie.
Zjechał nosem po zagłębieniu szyi umieszczając na niej delikatne ślady. W chwili kiedy poczułam jak układa zęby na skurzże by ją przygryźć, zacisnął mocno palce wokół bioder. Cicho syknęłam na ten nagły i stanowczy gest.
Natychmiast się odsunął, widziałam jak drżą mu wargi, tak samo jak moje... nie wiedziałam tylko, czy jego tak dygoczą z tego samego powodu. Z niesowitej siły i wybuchu emocji...
-Przepraszam- posłałam mu słaby uśmiech, bo nie do końca wiedziałam co powinnam w tym momencie zrobić.- Chodź idziemy spać, należy ci się...
Podszedł ponownie i uniósł mnie, jakbym nie potrafiła sama chodzić. Przez koszulkę wyczuwałam dudniące w piersi serce. Położył mnie na łóżku i zapewnił, że zaraz wróci tylko się ogarnie. Wgrzebałam się w przyjemną świeżą pościel okrywając się po sam czubek głowy...
To się stało...
Zayn wrócił w przeciągu pięciu minut, zdążyłam w tym czasie odtworzyć to wszystko na nowo chyba z tysiąc razy. Próbowałam przypomnieć sobie wszystkie szczegóły i z każdym pojawiającym się nowym robiło mi się coraz cieplej.
Ułożył się obok i zapanowała wokół ciemność. Słyszałam jak oddycha, kątem oka widziałam jak kołdra po jego częścią unosi się i opada. Nie miał na sobie góry do spania... przecież nie spałby w bluzie... wydaje mi się także, że bandaż dookoła jego tułowia przeszkadzałby mu w tym.
-Twoja mama niema nic przeciwko, że cały czas tutaj nocujesz?- zapytałam przecierając powieki.
-Nie- przy tym objął mnie ramieniem i przysunął, tak bym mogła wygodnie ułożyć na nim głowę.
-Zayn...-wplatał palce w włosy, czułam jak masuje całą moją skórę- dziękuję.
-To ja dziękuję- szepnął- śpij królewno.
~Zayn P.O.V.
Wpatrywałem się w sufit dobrą godzinę, po pewnym czasie Amy w końcu zaczęła spokojniej oddychać, a ja bez skrupułów wpatrywałem się w jej ciało. Skopana w dół kołdra odsłaniała jej posiniaczone biodra, na których ewidentnie było widać odcisk moich palców. Zagryzłem wargę zdając sobie sprawę jaką krzywdę jej zrobiłem. Była inna niż cała reszta, a to jak się czułem obok niej przerastało nawet mnie samego. Nie musiała mi dziękować. Gdyby trzeba było zabiłbym jeszcze raz tych idiotów...
To ja powinienem być jej wdzięczny, bo czuje jak wyciąga mnie z tego wszystkiego...
Zadziwiło mnie to jak walczy o swoje przekonanie do tego, że jest grubszą osobą.... problem w tym, że tak nie jest... i naprawdę pewnego dnia może mi zniknąć...
Oderwałem się od takich myśli i wtopiłem nos w pachnące kwiatem wiśni włosy. Dla mnie była idealna... taka jaka jest... nieporadna i niezdarna...
***
Kiedy wstałem rano nie miałem serca by ją budzić. Wtulała głowę pomiędzy poduszką, a moim ciałem zaciskając na niej małe piąstki. Za duża koszulka odsłaniała jej nagie plecy, gdzie na wypukłych miejscach kręgów powstały ciemniejsze plamy.
Wstałem wychodząc z pokoju. W kuchni przygotowałem świeżą herbatę i zrobiłem tosty z tym co znalazłem w lodówce. Z wszystkim ustawionym na tacy wróciłem z powrotem do Amy. Dziewczyna nadal smacznie spała,marszcząc nosek przez promienie błąkające się po jej całym ciele. Wychodząc na jakiegoś sentymentalnego gówniarza, stwierdziłbym nawet, że przypomina anioła.
Burza ciemnych włosów rozsypała się po jasnej pościeli, mruknęła coś sama do siebie, następnie obrócił się na plecy. Postawiłem tacę na szafce. Para wydobywała się z dwóch głębokich kubków rozpylając wokół przyjemny zapach.
Przykucnąłem przed łóżkiem i pogładziłem delikatnie jej policzek. Poruszyła się niespokojnie i zanim do końca otworzyła oczy mrugnęła kilka razy.
-Dzień dobry królewno- powiedziałem w te spokojne, jasne oczy.
Cudo jesteś na prawdę genialna nie przejmuj się błędami bo w końcu chodzi o sens a nie przecinki kropki i literówki
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na next ♡
Pamiętaj nie przejmuj się innymi bo zawsze będzie ktoś kto będzie mówił że to bez sensu i nie dasz rady a to przecież największa motywacja żeby pokazać mu że się myli
Pozdrawiam:*
Nie rozumiem was. Nie rozumiem ludzi, którzy powtarzają Ci (Autorko), że piszesz świetnie. A teraz poczekaj, zanim zaczniesz klnąc, że dostajesz negatywny komentarz. Wszystko uzasadnię.
UsuńPo pierwsze kompletne braki interpunkcyjne i gramatyczne. Nie róbmy sobie żartów, weź pierwszą lepszą książkę i otwórz ją. Na pewno się różni. Wiesz co powinnaś zrobić? Kurwa, nie poddawać się, a po prostu wziąć za siebie i poprawiać błędy. Uczyć się pisania, nie stać w miejscu. Każdy ma szansę. Wykorzystaj ją.
Uwierz mi, to opowiadanie jest bardzo źle napisane. Sama do tego dojdziesz, jeśli poczytasz o poprawnościach, o stylu. A ja z ręką na sercu życzę CI SZCZERYCH CZYTELNIKÓW, którzy skrytykują, ale będą wspierać.
Powiem tak... wiem o co Ci chodzi bo sama zdaję sobie sprawę że to opowiadanie nie jest dobrze pisane. Ja znam swoje przyczyny dlaczego nie ogarniam stylu językowego, gramatyki czy interpunkcji, bo zapewniam nie jest to spowodowane tym, że nie chciałabym ich się nauczyć, aby ładnie pisać... i dobrze mi z tym, ponieważ czytam masę książek i wiem, że nie to co prawdziwi pisarze tam piszą różni się kolosalnie od tego... ale jakoś mnie to nie obchodzi ponieważ ja to piszę dlatego, że lubię i nie mam zamiaru nic w tym zmieniać. Jeśli jakość kiedyś się poprawi będę się cieszyć jeśli nie to trudno, nie mam przecież zamiaru pisać normalnej książki... Nikogo nie zmuszam do czytania tego, jeśli komuś się podoba okey jeśli nie trudno i niech po prostu więcej tu nie wchodzi proste i logiczne
UsuńAle dziękuję mimo wszystko :)
I tak wiem, ponownie nie ma znaków interpunkcyjnych, ani spójności xD
UsuńNie jest źle, naprawdę, czytałam gorsze rzeczy. Moim zdaniem dziewczyna (lub chłopak! nie zagłębiam się) pisze dobrze i ładnie, ale brak jej/jemu podstawowych umiejętności. Tak jak u góry, gramatyka i interpunkcja leży i prosi o pomoc. Do autora: musisz czytać o pisaniu, uczyć się go. Ja w tobie coś widzę i inni na pewno też. Przykładaj się, poświęcaj temu więcej czasu. I nie próbuj kopiować stylu innych, tylko stwórz swój własny. Całym sercem jestem z tobą. I choć pierwotnie weszłam na tego bloga, by zostawić tutaj swoje zaproszenie na DAMNED&DIVINE, to teraz zostanę i przeczytam tę opowieść. Może nie jest napisana dobrze pod kątem gramatyki etc, ale po fragmencie, który przeczytałam, wiem, że jest napisana z potencjałem. Nie łam się!
UsuńCudo cudo cudo i jeszcze raz cudo czekam na next ♡
OdpowiedzUsuńPrzepięknie *.* Zaaaayn, chcę takiego i Harrego do pakietu, zresztą ich wszystkich kocham Cię za to ❤
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, Zayn jest cudowny <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny xoxo
Świetny rozdział! Zayn jest taki troskliwy :)
OdpowiedzUsuńA jej mama zdecydowanie przesadza z tym wyglądem i docinkami.
Błędy są, ale nie przeszkadzają :) nie martw się, nadrabiasz dobrym rozdziałem :)
Pozdrawiam i czekam na następny.
Kiedy next ♡
OdpowiedzUsuń