Miało być wczoraj, jako prezent na święta... Tak ... Przepraszam za jakiekolwiek błędy i z okazy tych Świąt życzę wszystkim, każdemu z osobna spełnienia najskrytszych marzeń, nie ważne jak bardzo wydają się być niemożliwe. Natchnienia każdego dnia, dużo dobra od każdego napotkanego człowieka, aby żadne z was nie czuło się nigdy samotne i zawsze realizowało siebie. Podejmowania najlepszych decyzji i nie żałowania tych złych. Przebywania z wartościowymi dla Was ludźmi, dostawania i dawania kolejnych szans pomimo popełnianych błędów. Pamiętajcie każde z nasz pisze własną historię, więc nie zważajcie na innych i róbcie swoje, nawet jeśli by im to nie pasowało. ~Jagoda
_____________________________________________
Mocno zahamowaliśmy wpadając w następny zakręt. Pożałowałam, że nie zapięłam pasów, kiedy poleciłam do przodu uderzając kolanami o przód samochodu. Zamknęłam mocno powieki skupiając się tylko na tym, by nie wydobyć z siebie żadnego odgłosu. Strzały ucichły.
-Chyba ich zgubiliśmy- Niall opadł ciężko na siedzenia.
-Mam nadzieję, kończy się paliwo- Malik przygryzł dolną wargę i skierował wzrok na mnie.- Wszystko w porządku?
Nie odpowiedziałam. Oddałam spojrzenie, po czym zaraz odwróciłam głowę. Zacisnął twardo dłonie na kierownicy, ponownie koncentrując się na trasie. Nie chciałam by pomyślał, że obwiniam go o wszystko. Nie byłam tylko pewna o co tu chodzi. Co się dzieje? Dlaczego każdy podejrzanie wyglądający typ chce go zabić... Przypomniałam sobie wczorajszy dzień. To jak mówili, że mam być przynętą na Zayna... Zaczynałam się obawiać, że nasza znajomość tylko mu szkodzi i przez nią może stracić w końcu życie.
Mulat opuścił pojazd napełniając bak. Wtedy ich zobaczyłam, kiedy wracał po zapłaceniu za paliwo jeden z trójki potężnych mężczyzn, wymierzył cios prosto w tył jego głowy. Malik upadł twarzą do przodu w miarę szybko amortyzując upadek dłońmi. Krzyknęłam od razu zatykając usta. Nie panowałam nad własnymi ruchami. W jednej sekundzie siedziałam z podkulonymi nogami pod samą brodę w bezpiecznym miejscu, a w drugiej już biegłam do okładanego pięściami Zayna.
Trasa, którą miałam zamiar przebiec wydawała się nad wyraz długa. Widok pojawiającej się powoli krwi rozmywała fala łez, która wypływał spod moich powiek.
-Zostaw!- odepchnęłam mężczyznę siedzącego na Maliku tak, że poleciał do tyłu.
Zayn szybko podniósł się na równe nogi chowając mnie od razu za swoje plecy. Za sobą słyszałam jak podbiega do nas pozostała dwójka. Bez żadnego słowa zaczęła się kolejna bójka. Cała szóstka unikała i zadawała po kolei cios za ciosem. Próbowałam nie słuchać jęków, kiedy Harry, Niall bądź Zayn oberwali mocnej.
W pewnej chwili poczułam stalowy uścisk na szyi. Uderzyłam mocno tyłem głowy o ścisnę obok dystrybutora. Zmusiłam się by otworzyć oczy. Przede mną pojawiła się twarz łysego kolesia z wczoraj. Przeniosłam wzrok na pozostałych, każdy stał z założonymi do tyłu rękami. Malik wyrywał się z chwytu swojego napastnika wbijając wzrok prosto w moje tęczówki.
-I co teraz Malik?- mężczyzna ponownie uderzył moją głową o ścisnę nie szczędząc przy tym siły.
Poczułam jak ciepła ciecz wydobywa się z nowo powstałego rozcięcia i płynie wzdłuż karku zakręcając przed barkiem, by spłynąć na przód bluzki. Pozwolił opaść mi na kolana błyskawicznie chwytając garścią włosy. Pociągnął je do góry.
-Puszczaj ją!- mulat jeszcze bardziej zaczął się szarpać, ale jego wysiłki szły na marne.
-Hahaha... nie wierzę, Zayn Malik ma swój słaby punkt- spojrzałam prosto w kakaowe oczy chłopaka prosząc w duchu, aby nie zrobił nic głupiego. - Chris się niecierpliwi, więc ma dla ciebie pewien układ. Masz dwa dni na oddanie całej kasy, a tej szmacie nic się nie stanie.- Potrząsnął mocno moją głową, ponownie uderzając nią, tym razem o brudną ziemię i od razu umieszczając na niej swoją nogę. Przejechał ręką po linii szyi, żeber zatrzymując się na biodrze. Wyraźnie zadrżałam na co ukazał swój ohydny uśmiech.- Rozumiemy się?
-Nie daruję ci tego- Horan uwolnił się gwałtownie od rudego chłopaka, który wyglądał na może trzy lata starszego od niego.
Leżąc na ziemi widziałam jedynie, jak szybko podbiega do łysego i próbuje wymierzyć w niego cios. Wtedy ciszę nocy rozproszył strzał. Jeden długi, głośny dźwięk. Zamknęłam mocno powieki, kiedy blondyn łapiąc się za bok upadł.
Zostałam podniesiona i jak najszybciej wepchnięta do samochodu, który zatrzymał się od razu za nami. Cała trójka wsiadła zaraz za mną zostawiając rudego chłopaka na pastwę Stylesa. Ostatnie co widziałam to szaleńcze ruchy Harrego. Kiedy zamknęły się drzwi krzyknęłam, zaraz pojawił się ostry ból w okolicach lewego policzka.
- Co z Rechym?- szamotałam się jak oszalała, próbowałam się wyrwać i wyjść drugą stroną.
-Trudno, ucisz tą sukę!
Ruszyliśmy, łysy przytrzymał mój nadgarstek przybliżając do pierwszej z żył ostrą końcówkę strzykawki. Rozszerzyłam źrenice za późno reagując. Coś zaczęło odbierać trzeźwe myślenie i po chwili pojawiły się czarne plamy przed oczami.
~Zayn P. O. V.~
-Jedziemy, będziemy za pięć minut.
-Louis, szybko- trzymałem koszulę hamując sączącą się krew z rany Nialla, lokowaty nadal zadawał ciosy chłopakowi- Harry, zaraz go zabijesz!
-I taki mam właśnie zamiar- zadał kolejny cios.
-Jest nam potrzebny, jak powie już wszystko nie będę ci przerywał, chodź tu i do cholery mi pomóż!- Styles ostatni raz kopnął już nieprzytomnego i podbiegł do mnie.
Niall oddychał płytko i nierówno. Podałem Harremu koszulę w ręce, a sam kolejny raz wybrałem numer telefonu.
-Waliyha, gdzie jesteś? Musisz nam pomóc- słuchałem jak podaje mi adres próbując go jak najlepiej zapamiętać, mimo tego, że mój umysł zajmowała tylko Amy. Amy i jej strach kryjący się w oczach.- Przygotuj wszystko co będzie ci potrzebne do opatrzenia Niallera.
Przytaknęła rozłączając się. Od razu rzuciłem komórkę na ziemię spoglądając na cierpiącego blondyna. Po raz pierwszy w życiu zobaczyłem łzy na twarzy Harrego, od dawna cała nasza trójka wiedziała co jest między nimi.
-Zayn, co z Amy?- nabrał głośno powietrza.
-Nie wiem,najlepszym rozwiązaniem było by oddanie mu tej pieprzonej forsy, ale skąd wezmę tyle patyków. Wolałbym mu przestrzelić ten zatruty łeb!- zacisnąłem pięści na materiale.- Wypcham go tą kasą jeśli tylko ją tknie.
-Haha słyszysz siebie?- podniosłem głowę, na jego twarzy pojawił się uśmieszek- gdzie się podział Malik, który zawsze powtarzał, że dziewczyny to najgorsze dno?
-Cicho bądź- prawie się roześmiałem, gdyby nie nagły ruch Horana i czerwone krople na moich dłoniach, które powstały na wskutek jego nagłego kaszlu- jeszcze chwila wytrzymaj.
Przyjechali pozostali, pośpiesznie pomogłem Liamowi delikatnie przenieść blondyna. W chwili układania jego głowy na kolanach lokowatego ruszyliśmy z piskiem opon.
***
-Połóżcie go tu-Waliyha od razu odrzuciła przemokniętą już koszulę na bok, jako moja siostra nie raz opatrywała takie rany wyjmując niejedną kulę.
Spięła ciasno swoje długie włosy i zaczynała szybko oczyszczać ranę, by móc dojść do pocisku. Ruszyłem do kuchni zostawiając przyjaciela pod dobrą opieką, by obmyć dłonie. Dopiero teraz, kiedy blondyn był bezpieczny doszło do mnie w jakiej sytuacji się znajdujemy. Chwyciłem stojące przy stole krzesło i z całą siłą roztrzaskałem o wolną ścianę.
Amy. Znajdę cię. I zabiję, każdego kto ciebie dotknie.
-Czego?!
-Waliyha, prosi byś nie rozwalił jej kuchni- Louis oparł się o framugę drzwi, a ja chwyciłem kolejne oparcie i wykonałem ten sam ruch- Zayn.
Lou podszedł do mnie kładąc rękę na ramieniu bym nie roztrzaskał trzeciego siedzenia. Odstawiłem z trzaskiem drewniany mebel szurając nim tak, że się przewrócił.
-Wiesz, że zrobimy wszystko...
-Wiem- powiedziałem twardo, opierając się o blat kuchenny- tylko... jak mogłem na to pozwolić!- Uderzyłem ręką w szafkę. Porcelana schowana za jej drzwiczkami zadźwięczała przeraźliwym protestem.- Nie powinienem nigdzie z nią wychodzić, po tym co działo się wczoraj. Chciałem by przestała o tym myśleć, a teraz.... Nawet nie wiem gdzie jest!
Zdenerwowany podszedłem do okna przypominając sobie kiedy upadła na ziemię, jej przerażone tęczówki, to jak odepchnęła tego gościa nie zwracając uwagi na to co się może stać.
-Gotowe, na szczęście to tylko wyglądało tak źl... Zayn!- Waliyha weszła do kuchni rozpuszczając włosy, patrzała to na roztrzaskane krzesła, to na mnie. Podszedłem do niej obejmując ramionami i zostawiając pocałunek na czubku głowy. Westchnęła głośno dając za wygraną.- Jest tylko wykończony, śpi teraz, Harry jest z nim.
Oddała łagodny uścisk i ujęła moją brodę. Obróciła głowę w obie strony przypatrując się jej uważnie.
-Masz tylko rozcięty łuk, siadaj przemyję ci to.
Wolałem się nie sprzeciwiać siostrze wiedząc, że może być groźniejsza od każdego napotkanego dzisiaj typa. W trakcie kiedy przykładała nasączony wacik do mojej brwi w pomieszczeniu pojawił się Liam.
-Obudził się, jednak proponuje wydobyć z niego wszystko bez Harrego.
-Możecie zaczynać zaraz dołączę muszę tylko jeszcze porozmawiać z Waylly- obydwoje skinęli głowami.
-Nie ruszaj się- długie palce przytrzymały mocno moją głowę, jej dotyk strasznie przypominał dotyk Winter, na samą myśl przez moje ciało przeszły ciarki.
Waliyha na sekundę oderwała ode mnie swoje identyczne tęczówki i spojrzała na odchodzącego Tomlinsona. Uchwyciłem moment w którym na jej nieskazitelnej cerze pojawił się cień rumieńca, kiedy oddał zainteresowanie uśmiechem.
~Amy P. O. V. ~
-Moja głowa- odręcznie przyłożyłam w wspomniane miejsce dłonie.
Pod palcami poczułam fakturę zeschniętej krwi. Rozejrzałam się dookoła. Panowała ciemność, a w powietrzu było czuć zapach stęchlizny. Podparłam się łokciami i wstałam na dygoczące nogi prędko upadając z powrotem na wilgotny materac.
-Ał...
Cisza kuła przeraźliwie w uszy. Wbiłam się w kąt schodząc z materaca, który nie był niczym osłonięty. Czułam jakby wszystko we mnie się paliło. Coś skręcało organy od środka wywołując zamęt. Gdzieś w oddali słyszałam kroki.
Snop światła przeciął panującą wszędzie czerń i do małego pokoju wszedł mężczyzna. Podszedł do mnie odważnym krokiem zatrzymując się z obleśnym uśmiechem.
-Już się obudziłaś?- tak jak poprzedni chwycił za moje włosy podciągając mnie, tak bym stała prosto. Krzyknęłam cicho. - Nie dziwie się, że Malik tak na ciebie reaguje.
Przysunął się gwałtownie wbijając swoje biodra w moje i umieszczając oba nadgarstki po obu stronach. Mogłam wyczytać z jego tęczówek cień obłąkania. Zawiązał grube sznury wokół moich kostek, które zostały przybite do betonowej ściany, bez przerwy próbowałam się wydrzeć z tego uścisku. Kiedy nie potrzebował już przytrzymywać moich rąk bym mu się nie wyrywała odszedł krok do tyłu.
-Masz w sobie trochę siły jak na takie marne chucherko- raptownie przyłożył zaciśniętą pięść na wysokość żeber. Miałam wrażenie, że połamał mi przynajmniej dwa.
- Brzydka też raczej nie jesteś, a Malik na pewno nie będzie miał nic przeciwko jak sobie ciebie trochę pożyczę- przejechał dużą dłonią po biodrze schodząc do wewnętrznej strony ud.
Pisnęłam z przerażenia. Jego obleśne usta przywarły do mojej szyi wbijając w jej fakturę zęby. Zaczęłam ponownie się szamotać, ale w odpowiedzi jedynie rozerwał materiał jasnej koszuli. Twarz zaczęły zdobić mi słone łzy, podczas gdy nieznany facet bezczelnie dobierał się do biustu.
-Przestań...- zatkał mój szept swoimi wargami. Czując jego język wpychający się pomiędzy moje usta ugryzłam go z całej siły.
-Dziwka!- odsunął się zadając siarczysty policzek.- Zgnijesz tu, zobaczysz. Taki ktoś jak Malik nigdy nie zaryzykuje za takiego kogoś jak ty.
Jeszcze raz znalazł się blisko, zdecydowanie za blisko. Zostawiał mokre ślady na mojej skórze w okolicach obojczyków, nadgryzając co chwila jej kawałek. Usilnie zassał jeden z sutków na co krzyknęłam o wiele głośniej niż ostatnio. Szarpałam się z wszystkich pozostałych zapasów sił, jednak nic sobie z tego nie robił. W głowie szumiało mi tylko to jedno przeklęte zdanie, które mi powiedział.
Taki ktoś jak Malik nigdy nie zaryzykuje za takiego kogoś jak ty.
Czy to może być prawda? Łzy skapywały jedna za drugą z końca mojej brody. Z każdym kolejnym jego dotykiem czułam się coraz bardziej brudna. Nie fizycznie, a psychicznie... Z każdą sekundą coraz bardziej nienawidziłam siebie.
Łał cudny rozdział naprawde
OdpowiedzUsuńCzekam na next ♡
Kocham <3 czekam na nexta i proszę o nie zgwałcenie Amy!:D
OdpowiedzUsuńTylko o szczęśliwe zakończenie :)
Naprawdę świetnie piszesz. <3 Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńWidziałam, że kiedyś skomentowałaś mojego bloga, więc gdy masz jakieś braki to serdecznie zapraszam.
http://if-u-seek-ammy.blogspot.com/
Biedna Amy. I Niall. Mam nadzieję, że Zayn szybko ją znajdzie i rozliczy się z tymi szumowinami.
OdpowiedzUsuńRównież życzę wszystkiego co najlepsze, zdrówka i dużo weny :)
Szkoda mi Amy. Biedna dziewczyna. Mam nadzieje, ze szybko ja uratują. Czekam na następny. Dodaj szybko. ❤
OdpowiedzUsuń