czwartek, 1 października 2015

Rozdział 2 - ... jesteś zwykłym śmieciem!

Amy na Wattpad!
__________________________________________________
-Wspaniale idź, może wreszcie zgubisz te twoje 5 kilogramów.
Nie słuchając jej dalej ruszyłam schodami do góry. Zmieniłam krótkie spodenki na czarne getry i rozpuszczając włosy, chwyciłam słuchawki z szafki. W jasnym przedpokoju szybko założyłam trampki i uruchomiłam muzykę na cały regulator.
-Wychodzę, mam telefon- rzuciłam.
Przestało padać, ale deszczowe chmury wisiały nadal nad całym Londynem.
Ręce cały czas mi się trzęsły, a obrzydzenie wypełniło mnie po sam czubek głowy. Zatrzasnęłam z łoskotem bramkę kierując się w lewo. Zaczęłam biec. Jedyne czego chciałam to opuścić ten dom i znaleźć się jak najdalej od niego.
Co to miało być? Jeszcze chwila , a zaczęłaby mnie obmacywać na oczach rodziców.
Niezbyt kontaktowałam z otaczającym mnie światem. Coraz bardziej zaciskając pięści biegłam równym tempem wdychając chłodne powietrze do płuc.
Kochałam biegać, to jak ucieczka przed całym światem i rzeczywistością. Zostawiasz wszystko za sobą słysząc tylko muzykę na tle swojego przyspieszonego pulsu. Nic się nie liczy. O niczym nie myślisz. Po prostu żyjesz.
Przy fontannie na środku parku zatrzymałam się opierając ręce na zgiętych kolanach. Jezu , jak zimno. Zabawny plusk wody nie komponował się dzisiaj z niczym. Nie było śmiejących się dzieci, rozmawiających zakochanych, czy sfory psów na spacerze. Prawdę mówiąc byłam sama. Odpowiadało mi to.
Usiadłam na brzegu fontanny i odchyliłam głowę do tyłu z przymykając powieki. W uszach słyszałam tylko tekst piosenki:

I am nothing without pretend / Jestem nikim bez udawania
I know my faulst / Znam swoje przewinienia
Can't live with them / Nie mogę z nimi żyć
I am nothing without a man / Jestem nikim bez mężczyzny
I know my thoughts / Znam swoje myśli
But I can't hide them / Lecz nie mogę ich ukryć

-Ej zaraz lunie idziemy?
Ktoś mocno klepnął moje kolano, wzdrygnęłam się i leniwie sprowadzając znowu głowę do normalnej pozycji, pozwoliłam wypaść jednej z słuchawek.
-Wsiadaj- Zayn jak gdyby nigdy nic wskazał na ramę swojego roweru. Nie znałam się na rowerach, ale widząc cały sprzęt stwierdzam, że nie należy on do tanich i zwykłych. Był połączeniem BMXa i jakiegoś większego sportowego modelu.
Wstałam otrzepując tył leginsów i przeczesując swoje włosy do tyłu schowałam głębiej dłonie w rękawy, aby nie zauważył jak dygocą.
-Poradzę sobie- ruszyłam przed siebie zatrzymując się w połowie kroku.
-Musisz być taka uparta? Chcę pogadać- zerknęłam na jego dłoń zaciskającą się na moim ramieniu.- Przepraszam za to dzisiaj. Byłem... lekko wkurzony.
-Jeśli zawsze jesteś taki oschły kiedy...- wyrwałam ramię.
-Nie, nie jestem.- wycedził ukazując szereg białych zębów.
Z jego ciemnych oczu biła szczerość, posłałam mu uśmiech odwracając się do niego całkowicie.
-Chodź zrywamy się stąd, zaraz zacznie lać.
Uniósł głowę do góry i po kilku minutowych przetargach, wepchnął mnie na swoją ramę. Ruszył w stronę znanej, bogatszej dzielnicy i zanim się obejrzałam, cali mokrzy wchodziliśmy przez ciemne drzwi do jasnego domu.
-Chyba nie powinnam...- mruknęłam zdejmując buty.
-Wchodź, mamy nie ma- przeszedł przez jakąś framugę do pomieszczenia, z którego po chwili dochodził hałas czajnika.
Ruszyłam w jego stronę. Duża kuchnia połączana była blatem z salonem. W wystroju było widać silną rękę porządnej kobiety. Dygotałam cała przemoczona w drzwiach, patrząc jak zwinnie porusza się wśród mebli.
-Tędy, dam ci jakąś bluzę na przebranie- machnął ręką.
Wchodząc do pokoju zauważyłam różnicę między solidnym porządkiem w domu, a bałaganem na podłodze w jego sypialni.
No właśnie.... Jego sypialni!
Nie wiedząc czemu momentalnie włosy stanęły mi dęba. Doszło do mnie, że mama ma rację, mam za grube uda i tłusty brzuch. Spuściłam głowę zasłaniając twarz, do której nabiegał nadmiar krwi.
Rzucił szarą bluzą na łóżko wchodząc do łazienki. Wykorzystując jego nieobecność przeciągnęłam swoją górę przez głowę. Szukałam przodu jego bluzy gdy poczułam zimne palce na plecach.
Jeśli było to możliwe zaczerwieniłam się jeszcze bardziej i pospiesznie założyłam ubranie. Dziwne mrowienie nadal drażniło moje nerwy, w okolicach kręgu, zaraz pod zapięciem stanika.
Odwróciłam się spostrzegając, że jego palce nadal są w pewnej odległości. Marszczył czoło i ściągnął brwi ku sobie.
Nadal pachniał niczym dopiero co wypalone pudełko fajek.
-Ja, przepraszam...- zaczął, po czym potrząsnął delikatnie głową zaciskając mocniej szczękę.- Skąd to masz?
Mój pytający wzrok sprawił, że zmarszczył czoło jeszcze bardziej. Objęłam siebie ramionami zagryzając wargę do momentu, w którym poczułam słodko-metaliczny smak krwi.
-Aaaa... to- wyprostowałam się niczym struna- upadłam na... komodę jak schodziłam... z schodów... tak- wyszczerzyłam się bijąc sobie brawo za wymyślenie wymówki.
Mruknął pod nosem i odwracając się wyszedł z sypialni.
Z kubków unosiła się przyjemnie pachnąca para. Usiadłam na krześle przed dużym stołem i obserwowałam ruchy mięśni jego pleców. Ujęłam kubek w dwie dłonie wykorzystując, że stał tyłem, zatopiłam nos w skrawku bluzy.
Pachniał przyjemnym zapachem męskich perfum i oczywiści nikotyną. Przymknęłam powieki ponownie się zaciągając.
-Co robisz?
Otworzyłam oczy krzyżując je z kakaowymi tęczówkami. Stał oparty o blat trzymając herbatę z widocznym rozbawieniem.
Ehhh... Głupia.
Zasłoniłam twarz włosami, chowając poliki ponownie płonące szkarłatna purpurą.
-Jesteś urocza- odsunął z hałasem krzesło.
-Skąd jesteś?- "taktyka obronna", nigdy nie była moją mocną stroną. Zresztą... rozmowa z kimkolwiek była dla mnie nadzwyczajna.
-Z Bradford. Musiałem się przenieść do innej szkoły, w ostatniej.... no cóż- strzelił językiem o zęby- zwyczajnie mówiąc zawaliłem ostatni rok.
-Masz 19 lat...- stwierdzam.
Nie jestem pewna czy cisza, która nastała pomiędzy nami była krępująca tylko z moje strony, czy on też czuł się nieswojo. Kiedy skierowałam na niego oczy od razu stwierdziłam, że jest do granic wyluzowany. Pomiędzy palcami już trzymał zapalonego papierosa i leniwie zaciągał się nim, ilustrując mnie swoim spojrzeniem. Czarne włosy były jeszcze wilgotne, a ostre zarysy linii szczęki lekko drżały. Skuliłam się sama w sobie jeszcze bardziej, niż było to możliwe.
-Skąd masz to stłuczenie?- ponowie nabrał dymu w płuca wydychając go w moją twarz.
-Już ci mówiłam. Spadłam..
-Nie wierzę ci.
-Twój problem- fuknęłam upijając łyk. - do uszu dobiegł dźwięk telefonu.
Porwałam dzwoniącą komórkę z stołu z strachem odczytując godzinę.
-Tak mamo?- roztrzęsiony głos najwyraźniej nie dotarł na drugą stronę połączenia.
-Zdajesz sobie sprawę, która jest godzina! Tata pojechał odwieść pana Millera, więc radzę ci tu być zanim wróci!
Zerwałam się na równe nogi rozłączając się bez pożegnania. Roztrzęsiona, wypuściłam z jednej dłoni wciąż trzymany kubek, który rozbił się o zimną powierzchnię kafelek. Momentalnie odskoczyłam dwa kroki w tył.
-Boże, przepraszam- przyłożyłam rękawy do ust.
-Idź, ubierz buty zawiozę cię
Zayn już klęczał zbierając odłamki porcelany. Nie mogłam tak zwyczajnie tu stać. Muszę wróci przed ojcem. Pomknęłam do przedpokoju i w podskokach założyłam trampki. Już po chwili brunet stał koło mnie otwierając drzwi na oścież. Wypadłam jak oparzona kierując się w stronę bramki.
-Amy... tutaj.
Obróciłam się o 180 stopni i spostrzegając czarny samochód na podjeździe, tym razem bez wahania ruszyłam w jego stronę.
Malik chyba wyczuł, że mi się spieszy, ponieważ jechał ponad 100km/h. Strach opanowywał powoli całe moje ciało, powodując nieprzyjemne drgawki.
-Ej spokojnie, co się może stać jak spóźnisz się pięć minut?
Puściłam tą uwagę mimo uszu powstrzymując chęć uderzenia go w ramię.
-Zatrzymaj się tutaj- mruknęłam widząc jak ojciec wysiada z swojego auta przed domem, w połowie ulicy.
-Ale...
-Proszę-stanął, wysiadłam zatrzaskując drzwi. Już miałam zrobić krok do przodu, kiedy ponownie je otworzyłam- Dziękuję i przepraszam za kubek i w ogóle za wszystko.
Zamknęłam jeszcze raz wyjście i ruszyłam biegiem po mokrych płytkach chodnika. Zatrzymałam się przed domem krzyżując swoje spojrzenie z spojrzeniem taty. Podszedł powoli, zamykając kluczykiem jasny pojazd.
-Gdzie byłaś?- wysyczał, po czym złapał usilnie mój nadgarstek i przyciągnął mnie bliżej siebie. Słyszałam jak ktoś przejeżdża obok nas najwolniej jak chyba można było to zrobić. Za nic nie chciałam zobaczyć, czy to właśnie Zayn- następnym razem, masz robić wszystko na co Miller będzie miał ochotę rozumiesz, ty mała zdziro?!
Nie pisnęłam ani słowem. W tym momencie jego druga ręka zetknęła się boleśnie z moim prawym policzkiem.
-Tak... tak...
Wydyszałam. Pchnął mną w stronę domu, na co w jednej chwili znalazłam się w naszym korytarzyku.
-Gdzie ty byłaś?- matka stanęła u podnóża schodów ilustrując mnie swoim spojrzeniem- I co to za bluza?!
Zerknęłam w dół. Zapomniałam!! Ściągnęłam rękawy po opuszki palców rejestrując, że stało się  to moim nawykiem. Zagryzłam wargi i podniosłam oczy.
-Ty dziwko!
Tępy ból przeszył mój kręgosłup. Słowa taty uderzyły tak mocno jak jego ręka. Oczy zaszły łzami, kiedy plecy uderzyły o ścianę, co zatrzymało na kilka sekund oddech.
-Ty głupia zdziro! Ile ci zapłacił? Co dostałaś?! - z każdym pytaniem odczuwałam kolejną falę bólu. Poczułam jak krew sączy się z rozcięcia przy skroni, a żebra protestują, choć czułam, że za chwile nie wytrzymają.- Miałem rację, jesteś zwykłym śmieciem!
Chłód ziemi zetknął się z gorącym, pulsującym policzkiem. Zwinęłam się w kłębek czując jak odchodzi, pozostawiając za sobą odór alkoholu. Powoli, cała obolała wstałam na kolana unosząc ciało ramionami i otulona własnymi dłońmi ruszyłam, jak najszybciej mogłam, w stronę pokoju, wzdłuż schodów uważając na ten najbardziej skrzypiący.
_____________________________
Taaak !
oficjalnie powróciłam do świata żywych :)
Znowu na kilka miesięcy mam dojście do internetu.... Yeeey xD

Tło bloga się zmieniło... miało być inaczej ale yhhh (bez tłumaczeń)
Do niedzieli powinno pojawić się coś na Overdose :)


4 komentarze:

  1. Hej. Bardzo mi sie podoba. I jesli moge cos zasugerowac to to ze dobrze by bylo gdybbys dodawala czesciej rozdzialy. Mam na mysli to ze mi sie bardzo podoba opowiadanie i chcialabym je czytac ale jest ono nowe i zaluzmy za miesiac kiedy cos dodasz bede musiala przeczytac wszystko od nowa bo noe bede za bardzo kojarzyc o co chodzi w opowiadaniu. Gdyby bylo juz wiecej rozdzialow to bardziej zapadloby w pamoec i nie musialabym tego robic... Ale to tylko moje zdanie. Czekam na nastepny bo bardzo mi sie podoba. Pa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że Ci się podoba rozdziały będą częściej mam nadzieję, przez lato i wrzesień nie miałam zbytnio dostępu do internetu dlatego taka przerwa ale teraz się to poprawi... Mam nadzieję :)

      Usuń
  2. Cudowny rozdział.
    Czytało mi się go lekko, akcja jest szybka, ale nie za szybka.
    Cieszę się, że pojawił się Zayn, to było takie kochane z jego strony, że ją wziął do siebie, dał jej bluzę i wgl. ♥
    Szkoda, że miała przez nią później awanturę w domu. Jezu, jakie współczucie.
    Ale może Zi się pokapuje, że te siniaki muszą się skądś brać, bo mądry chłopak, zresztą już coś wyczaił *.*
    Dobra, czekam niecierpliwie na next i tak btw. ten Zayn na nagłówku ♥
    Pozdrawiam i życzę weny,
    itisnotourloveaiff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń