poniedziałek, 2 listopada 2015

Rozdział 6- Śpij spokojnie, królewno

Dzisiaj trochę krócej... Nadal nudnawo, ale mam nadzieję, że komuś się podoba 

Wattpad: ----> AMY

Jeśli ktoś ma swoje niech poda w komentarzu.... chętnie poczytam coś nowego :)
Jeśli ktokolwiek jest też zainteresowany moim niesamowicie fatalnym gustem muzycznym.... 
wie co robić :)

~ Zayn P.O.V ~
Gapiłem się w sufit od dobrej godziny, słyszałem jak rodzicielka opuszcza dom, zapewne dostając wezwanie z pracy. To co powiedział mi dzisiaj Niall... Ehh... co za idiota?! Jak można oddać córkę, za własne długi finansowe w firmie?!  Mam ochotę pójść do niego i porządnie mu...
-Auu..- szepnąłem, kiedy krucha dłoń Amy zaplątana w moje włosy, pociągnęła w dół.
Nie spała spokojnie. Cały czas wierciła się nieprzyjemnie mamrocząc coś pod nosem. Wyswobodziłem się  jej uścisku siadając na krawędzi materaca. Przyjemny chłód ziemi okalał powierzchnię moich stóp. Wstałem i chwytając paczkę fajek z półki nocnej otworzyłem powoli okno.
Pod domem pojawiło się czarne auto. Dobrze wiedziałem do kogo należy, zacisnęłam palce na fajce, jak najbardziej zaciągając się dymem. Pieprzony Bruce. Ile jeszcze weźmie? Zerknąłem na postać dziewczyny, nie mogę się z nią często pokazywać, jeszcze wplątałaby się w to całe gówno. Chris i ten jego pieprzony dług.
Odwróciłem spojrzenie od światła na idealnie bladej skórze Winter powracając do czarnego pojazdu. Nagle drzwi od strony pasażera się otworzyły. Wysiadła z niego jakaś tęga postać i jakby wiedziała, że tu stoję, spojrzała mi prosto w oczy.
-I niech to będzie dla ciebie ostrzeżeniem, Malik.
Nawet tu słyszałem jego idiotyczny głos, ulica wiała pustkami, więc wszystkie dźwięki niosły się z zdwojoną siłą. Otworzył gwałtownie tynie wejście i wyciągnął jakieś na półprzytomne ciało. Od razu go rozpoznałem. Wyrzucił go jak worek ziemniaków na chodnik, zadając kilka dodatkowych ciosów, wsiadł w samochód i odjechał z piskiem opon.
-Kurwa...-powiedziałem do siebie i jak najszybciej wybiegłem z pokoju.
Do drzwi została przyklejona kartka, którą jedynie omiotłem wzrokiem:

"Miałam wezwanie, nie czekaj na mnie, mama"

Jeden kłopot mniej. Wypadłem na zimne powietrze, będąc jedynie w dresach i zwykłym podkoszulku.
-Niall, stary... chodź.
Zabrałem blondyna pod ramię i pomogłem wejść do środka. Już po kilku minutach siedział na krześle kuchennym.  Pod jego okiem tworzył się siny krwiak, dygotał, nie wiedziałem tylko czy to z zimna czy z bólu.
-Pokarz- odchyliłem jego głowę w  tył oglądając dokładniej stłuczenie- wszystko okey?
-Jebany skurwiel- słysząc to wiedziałem, że nie jest z nim tak źle jak się może wydawać.- Zayn musimy coś wymyślić, ten pieprzony Chris posunął się za daleko, on zabił tego człowieka, jeszcze trochę, a ...
-Cicho- machnąłem ręką- Amy jest na górze, pewnie śpi ale porozmawiamy o tym później.
Przytaknął podchodząc do blatu i nalewając sobie wody do szklanki.
-Czekaj przyniosę coś do przebrania, wiesz gdzie jest łazienka idź to obmyj- ruszyłem schodami na górę.
Niall był młodszy o rok, praktycznie razem się wychowywaliśmy, razem wchodziliśmy i wychodziliśmy nie z jednego bałaganu. Jak młodszy brat i...
Przystanąłem. Z samego szczytu wpatrywała się we mnie para szarych tęczówek. Widząc poobijane kolana Amy wzdrygnąłem się, wchodząc na stopień tuż przed nią.
-Czemu nie śpisz?
-Nie było cię-mruknęła.
-Małe komplikacje-zjechałem z jej oczu na chude uda, jak dla mnie zbyt chude. Teraz jakby o tym pomyśleć to dziewczyna prawie nigdy nie jadła, od kiedy ją znam, widziałem tylko raz jak zjadła ze mną w restauracji. I tak wzięła wtedy mniejszą porcję.- Wracaj do łóżka, zaraz będę z powrotem.
Chwyciłem jej rękę i ciągnęłam przez długość korytarza zanim nie zaparła się przed wejściem.
-Niall jest na dole?
Przez krótką chwilę miałem nadzieję, że nic nie słyszała. Skinąłem głową. Zabrałem pierwszą lepszą koszulkę i chciałem ruszyć ponownie na dół. Słyszałem za sobą stukot małych stópek Winter na ciemnych panelach.
-Zostajesz mała-odwróciłem się i w tym samym momencie wpadła na moją klatkę piersiową.
-Niby czemu?- założyła ramiona na piersi wystawiając prawą nogę do przodu, a ciężar ciał pozostawiając na lewej.
-Bo to nie są twoje sprawy.
-Pójdę się tylko przywitać- wzruszyła barkami dzięki czemu za duży otwór na głowę powędrował wzdłuż jej ramienia odsłaniając je prawie do płowy.
-Kobieto...
-Pff, już się wyspałam- fuknęła, niczym rozdrażniony kot.
Wywróciłem oczami po czym zwróciłem uwagę na to jak próbuje ukryć chęć ziewnięcia. na pierwszy rzut oka było widać, że jej oczy się cały czas kleją, ruchy są jeszcze bardziej nieporadne niż zwykle.
Odwróciłem się do niej plecami rzucając ciche "Zostajesz" i ruszyłem do przyjaciela. w połowie schodów usłyszałem jak i tak biegnie w moją stronę potykając się o własne nogi. W duchu śmiałem się z tego widoku, ale musiałem utrzymać powagę na twarzy. Nie chciałem by widziała Nialla w tym momencie. Nie powinna. Od razu zorientuje się, że coś jest nie tak.
Podałem blondynowi koszulkę i kazałem jak najszybciej założyć. Na całym ciele zaczynały mu wyskakiwać ciemne plamy. Zaciągnął ja do dołu w chwili, w której Amy stanęła obok mnie.
-Cześć- powiedziała ziewając w tym samym momencie- O, Jezu wyglądasz strasznie...
-Dzięki- Horan wskazał na podbite oko- mała bijatyka pod klubem.
-Nie trzeba było się szlajać.
Zarzuciła ciemne włosy za ramię i weszła do kuchni. Posłałem porozumiewawczy uśmiech chłopakowi, siadając obok dziewczyny. Kiedy trzymała szklankę z wodą w swoich palcach odłączyłem się od rozmowy, skupiając całą uwagę właśnie na tej części jej ciała.
Pierwszy raz w życiu zacząłem się o kogoś niepokoić. Spod cienkiej powłoki skóry widoczne były zarysy kości i kostek w całej dłoni. Od chudziutkich nadgarstków, po kruche paliczki. Zjechałem spojrzeniem niżej. W trakcie siedzenia przygarbiła się delikatnie, pozwalając koszulce przylec bardziej do pleców. Nawet stąd byłem w stanie policzyć wszystkie kręgi.
Ponownie otworzyła usta zabierając do płuc sporą dawkę tlenu.
-Idziemy spać śpiąca królewno. Niall gościnny jest cały twój.
-Dzięki.
Przybiliśmy piątkę przez stół i wtedy postanowiłem się upewnić. Moje dłonie znalazły się na żebrach Amy uważając na lewą stronę. Czułem wszystkie kości, ale nie czułem jej w ramionach. Nic nie ważyła, jak balon z czystym helem. Nic. Zupełnie nic.

~Amy P.O.V. ~

Leżałam wyczekując momentu w którym Mulat w końcu wróci. Niall wyglądał dość kiepsko, a w głowie nadal słyszałam jego słowa sprzed kilkudziesięciu minut. On zabił człowieka. Aaaa... Wyjdę z siebie. Kiedy Zayn zszedł po raz pierwszy na dół obudziłam się dosłownie w czasie kiedy drzwi powoli się zamykały. Nie chciałam być sama. Nadal nie chcę, a jednak nadal go tu nie ma. 
Czuję jak żołądek przykleja się do mojego kręgosłupa. Przenikliwe skurcze pojawiały się co raz częściej.
Nie jesteś głodna Amy, nie jesteś.
Przejechałam dłońmi po twarzy.
-Jeszcze nie śpisz, królewno.?
Materac obok ugiął się pod jego ciężarem, nadal trzymałam dłonie na powiekach cicho odliczając do czterech, by zapomnieć o głodzie. Czułam jak okrywa mnie dokładniej kołdrą na co wypuszczam głośno powietrze.
-Przestań mnie tak nazywać- prychnęłam odwracając głowę w jego stronę.
Nagle ponownie doszło do mnie, że leży tuz obok. Że dopiero teraz czuje spokój, którego nie czułam w czasie, w którym był chwilowo nie obecny.
Karmiłam się spokojem jaki mi dawał.
-Zimno ci?- szept wybrzmiewający z warg, zaraz przy płatku mojego ucha wyrwał mnie z chwili sytości. Ponownie stopiłam jego tęczówki z swoimi.- Cały czas dygoczesz.
Mruknął. Nie odezwałam się, w gardle wyrosła mi kula potoku słów. W tamtej minucie nie myślałam. Oplotłam ramiona wokół jego torsu kładąc głowę przy jego piersi.
-Mogę?- zapytałam jak najciszej mając nadzieję, że nie usłyszy, dzięki czemu nie będzie mógł zaprotestować.
-Śpij spokojnie, królewno.
Z tymi słowami zamknęłam powieki. Wiedziałam, że nie będzie to spokojna noc. Czułam nadchodzące dreszcze koszmaru. Nie chciałam jutro wracać do domu. Nie chciałam wracać do tego pieprzonego koszmaru.
_____________________________________
Wiem straszne... :/ przepraszam...

3 komentarze: