piątek, 4 marca 2016

Rozdział 20- Wyprowadzasz się

Nie ukrywam, że "Amy" powoli się kończy. Będąc szczera miałam zamiar poprowadzić to jeszcze dalej, ale wiem, że na razie bym nie dała rady. Szczerze nie lubię pisać... W sensie pisać na klawiaturze. Potrafię wymyślić cały akapit, ale niechęć przelania tego na komputer... to takie męczące xD
Rozważam jednak drugą część, nie teraz, ale kiedyś pewnie tak. Tymczasem myślę o innym opowiadaniu. Też ff z 1D, ale tym razem albo z Harrym, albo z Niallem. Tutaj pojawia się prośba do Was. Byłabym wdzięczna, gdybyście w komentarzu pisali tego kogo wolicie. Osobiście chyba wybrałabym Nialla, ale chciałabym, abyście to Wy pomogli mi budować coś nowego. (po lewej macie także ankietę z innym pytaniem)
Co mi pozostaje... Liczyć na Wasza opinię i przeprosić za błędy, które na pewno się tutaj wkradły, a ja ich nie zauważyłam, albo stwierdziłam, że to nie błąd.
Moje zdanie na temat teg wszystkiego ostatnio zmieniło się... dość sporo.... Może to przez brak motywacji? Spadła aktywność itp.
Mimo to muszę podziękować za każde miłe słowo, bez Was poddałabym się na samym początku :*
___________________________________________
-Zostań tu proszę.
-Ale Amy....
-Proszę- jej palce zaciskały się na moich przegubach, wyciągnęła jakieś ciuchy z szafki prosząc, aby się obrócił. Przebrała się w kilka sekund. Wyszła zamykając dokładnie drzwi na co od razu podszedłem krok bliżej.
-Tutaj jest ta szmata- zacisnąłem pięści słysząc zalany głos tego idioty.
-Wołałam cię nie słyszałaś?- dziewczyna coś mruknęła pod nosem, nie mogłem dosłyszeć jej głosu- Boże jak ty przytyłaś.
Na te słowa byłem gotów tam wejść, już zacisnąłem palce na klamce, ale usłyszałem jak ktoś odchodzi. Postanowiłem się jeszcze chwilę przysłuchać, powstrzymać, aby Amy nie miała większych kłopotów.
-Teraz posłuchaj mnie zdziro... Miller mi wszystko powiedział. Ten twój pieprzony chłoptaś zrobił coś czego nie powinien, więc Miller żąda powtórki... i wiesz co, jestem gotów siłą zaciągać ciebie do niego i patrzeć jak cię pieprzy za pieniądze, które dostanę- usłyszałem dźwięk uderzenia o ciało czymś twardym i upadek na ziemię. Nawet zza drzwiami mogłem sobie wyobrazić dziewczynę leżącą na ziemi.
Koniec. Nacisnąłem klamkę i znalazłem się w sypialni dziewczyny. Wystarczył widok roztrzaskanej butelki i kulące się ciało przy łóżku.Bez zastanowienia rzuciłem się na człowieka stojącego krok od niej. Pozwoliłem mu wyłożyć się i siadając na nim okrakiem wymierzałem cios za ciosem, tak jak poprzednio w Millera. Czułem drobne, zimne dłonie starające się zatrzymać moje ramiona, ale nie poprzestałem. Usłyszałem drugi kobiecy krzyk.
-Zayn przestań, proszę- roztrzęsiony głos Amy z ledwością docierał do moich uszu- zabijesz go!
Przywarła do moich pleców, przestałem. Spojrzałem na śmiejącą się do mnie twarz, bez zastanowienia splunąłem wymierzając ostatni cios.
-Idziemy, wyprowadzasz się- złapałem jej dłoń i wyciągnąłem z pomieszczenia.
Praktycznie biegłem do wyjścia, pomimo jej protestów. Nie czekałem, aż ubierze buty. Nałożyłem jej wiszącą bluzę na ramiona i zabrałem na ręce. Trzęsła się, więc szybko zatrzasnąłem drzwi i podbiegłem do samochodu. Umieściłem ją na przednim siedzeniu.
-Muszę wracać- podkuliła nogi umieszczając kolana pod samą brodą, wielkie łzy żłobiły ścieżki w jej policzkach- nie mogę... muszę wrócić.
Chwyciła za klamkę, ale ją powstrzymałem. Ruszyłem nie zważając na ograniczenie prędkości. Światła rozpraszały już panującą ciemność na drodze. Zatrzymałem się dopiero na czerwonym świetle, nie ze względu na prawo. Zrobiłem to samo co przed południem. Rozluźniłem jej ucisk i przerzuciłem nad skrzynią biegów. Przyłożyła dłonie do mojej klatki piersiowej odpychając się. Wierciła się do półki nie ująłem jej twarzy. Spojrzała dużymi, zapłakanym tęczówkami w moje.
-Jesteś bezpieczna- zetknąłem nasze czoła- bezpieczna, nie pozwolę ci tam wrócić. Nie po tym co powiedział. Słyszysz?
-Ale to moi rodzi...
-To nie twoi rodzice- poprowadziłem opuszki przez jej szyję- To ludzie, którzy nie zasługują, aby się tak nazywać. Zrozum, proszę. Pomyśl o tym wszystkim co zrobili. Czy choć raz w życiu byłaś świadoma tego jaka jesteś? Piękna, idealna?
-nie m...
-Przestań pieprzyć Amy, dobrze wiem, że zdajesz sobie z tego sprawę- spuściła oczy- Kocham cię i nie pozwolę, abyś więcej tak się czuła. Czy tego chcesz czy nie.... zabieram cię stąd, słyszysz?
Wpiła usta w moje na co uśmiechnąłem się. Od razu pogłębiłem pocałunek nie zważając na miejsce naszego pobytu. Sama pokierowała moje dłonie na biodra dając sobie dostęp do mojej klatki piersiowej wślizgując się pod koszulkę.

~Amy P. O. V.

Miał rację. Kogo ja chciałam oszukać? To zadziwiające, że zaledwie trzy słowa potrafią wywołać u mnie takie zmiany zdań. Ma rację... nigdy w życiu nie czułam jakby ten dom był miejscem szczególnie ważnym dla mnie. Jakby był oazą, punktem do którego mogę i chcę wracać.
Odepchnęłam w myślach wspomnienia, które zaczynały się wkradać do mojej głowy, zamiast tego jeszcze mocniej przywarłam do Zayna. Wbiłam paznokcie w jego boki na co mruknął, uniosłam się delikatnie na kolanach, by być nieco wyżej wplatając palce w czarne włosy. Pociągnęłam za nie sprawiając, że jeszcze bardziej rozchylił wargi.
Od kiedy ja się tak zachowuję?
Wzięłam pomiędzy zęby płatek jego ucha schodząc nosem do szyi. Czułam narastające motyle wewnątrz brzucha, ale to mi nie wystarczyło. Mała przestrzeń, w której się znajdowaliśmy nie sprzyjała moim ruchom. Chciałam spojrzeć na czerwony ślad, który zostawiłam w zagłębieniu między szczęką, a barkiem, ale przyłożyłam tyłem głowy o górną część samochodu.
Coś wydało głośny dźwięk z tyłu nas. Zerknęłam przez tylną szybę.
-Musimy jechać- zaśmiał się cichutko.
Zdałam sobie sprawę, że od dobrych kilku minut stoimy na skrzyżowaniu nie zwracając uwagi na nic innego, niż na siebie. Przytaknęłam schodząc na swoje miejsce. Czułam jak krew napływa do moich policzków eliminując całą bladość. Zakryłam twarz włosami.
-Uwielbiam cię taką- ruszył.
Przycisnęłam pierwszy lepszy guzik mając nadzieję, że włączę radio. Udało się, delikatna muzyka wydobywająca się z głośników rozluźniła moje mięśnie. Będąc świadoma, że i tak nie mam na nogach butów pozwoliłam sobie usiąść po turecku. Duża dłoń spoczęła pośrodku mojego uda, wolno i niepewnie położyłam na niej swoją. Zarejestrowałam jego zdziwienie, ale już po kilku sekundach sam splótł nasze palce.
Dojechaliśmy w ciszy pod jego dom. Ponownie zabrał mnie na swoje ramiona bym nie musiała chodzić w skarpetkach po ziemi. Wyjmując mnie z samochodu uderzyła w nas fala zimnego powietrza. Zacisnęłam piąstki na jego kurtce.
-Rozgość się, mama jest w pracy- odwiesiłam bluzę na wieszak w przedpokoju i spojrzałam na niego. Dokładnie przyglądał się mojemu ciału i ruchom, co powodowało zawstydzenie oblewające purpurą poliki.
-Co się tak patrzysz? Coś jest ze mną nie tak?
-Jesteś śliczna- zrobił krok do przodu kładąc palce na podbródku- Zrób sobie herbatę i poczekaj na mnie dobrze? Wrócę jak najszybciej się da. To teraz twój dom, rób co tylko chcesz.
Przyciągnął moje ciało do siebie wkładając nos w włosy. Zaciągnął się mocno pozwalając mi poczuć swoje ciepło.
-Gdzie jedziesz?- mruknęła wtulając się jego bok.
-Po twoje rzeczy- zesztywniałam- Nie bój się, wejdę przez okno, nie mam zamiaru ponowie spotkać człowieka, który wyrządził tobie tyle krzywd, inaczej tym razem nie byłbym w stanie się powstrzymać.
Złożył długi przeciągły pocałunek i zostawił mnie samej sobie. Myślałam, że poczuje się w tym momencie jak intruz, ale zauważyłam z zdziwieniem, że pierwszy raz poczułam się jak w prawdziwym domu. Wiedziałam, że nic nie powstrzyma go od wrócenia tam, więc z zdenerwowaniem zaparzyłam herbatę. Usiadłam przy kuchennym stole z kubikiem parującego wywaru wbijając spojrzenie w przestrzeń za oknem. Z czasem zaczęłam upijać łyk za łykiem niecierpliwe czekając na powrót Malika.
Nie ruszyłam się do chwili, w której usłyszałam wjeżdżający na podjazd samochód. Podbiegłam na korytarz stając twarzą do wejścia. Wszedł obwieszony torbami na co odbiegłam i rzuciłam objełam jego kark.
-Hej, hej czekaj- zaśmiał się opuszczając rzeczy na ziemię, ujął mnie w ramiona.
-Tęskniłam- szepnęłam.
-Ja też- ziewnęłam przeciągle- Chodźmy zaniesiemy rzeczy na górę i położysz się.
Zrobiliśmy tak jak powiedział. Zayn zakluczył drzwi, po czym gasząc światła na dole ruszyliśmy na piętro. Ustawił torby w rogu, mówiąc mi jakie mniej więcej rzeczy włożył do których. Dzięki temu bez większego problemu znalazłam krótkie szorty i dużą koszulkę do spania.
Myłam zęby, kiedy oplótł moją talię przyciągając do siebie. Wtulił głowę w zagłębienie szyi tworząc długą ścieżkę mokrych pocałunków.
-Wyjedź ze mną- natychmiastowo podniosłam głowę wypluwając pastę, otarłam usta dziecięcym gestem.
-Co?
-Wyjedź. Na przykład do stanów- patrzyłam ze zdziwieniem na jego odbicie w dużym lustrze- I tak kończymy szkołę, mogłabyś pójść tam na jakiś dobry uniwersytet.
-A co z twoją rodziną? Z resztą długu...
-Nie muszę się już o to martwić. W dniu twojego...... porwania, porozmawiałem z siostrą. Wzięła dużą pożyczkę, obiecałem, że będę pracował i spłacę to za nią, ale dług jest już anulowany, choć nadal uważam, że poszło za łatwo. Od człowieka z gangu Chrisa dostałem list, od jego szefa. Zapewnił, że nie tknie już mojej rodziny. Mama zawsze wiedziała, że w końcu wyjadę. Myśl, że pojedziesz ze mną sprawia, że mam ochotę teraz wsiąść w samolot. Dokończysz tam liceum uwalniając się od wszystkiego co cię tutaj rani, a ja będę wtedy z tobą.
Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami. To nie może być możliwe.
-Mówisz...
-Kocham cię Amy i proszę, wyjedź ze mną.
Pokiwałam głową nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Czy naprawdę zgodziłam się na przeprowadzkę? Jak to jest możliwe, że w przeciągu tak krótkiego czasu jestem gotowa dla niego opuścić to wszystko i po prostu wyjechać?
A co cię to obchodzi. Choć raz w życiu zrób coś czego nie jesteś pewna. Zaryzykuj przecież....
-Kocham cię Zayn.
Bez wahania złączyłam nasze usta z każdą chwilą pogłębiając pocałunek. Bez wysiłku uniósł mnie na swoje biodra, dzięki czemu mogłam skrzyżować nogi wokół jego pasa. Pociągnęłam za czarne kosmyki prosząc o więcej. Nie musiałam tego długo robić, przyssał się do mojej skóry nadgryzając ją. Kiedy skończył dmuchnął zimnym oddechem na wrażliwe już miejsce. Zadrżałam.
Posuwał się w stronę pokoju cały czas tworząc ścieżki muśnięć. Położył mnie delikatnie na plecy pozwalając sobie ściągnąć koszulkę. Od razu rzuciłam ją gdzieś na ziemię.
-Amy nie wiem czy jesteś...
-Pewna? Z całego serca- jego wzrok nie był do końca przekonany- racja... po tym wszystkim.... boje się ludzkiego dotyku- zaczął się wycofywać, ale złapałam usilnie jego ramiona- mimo to, tylko twój daje mi bezpieczeństwo.
Widząc jego wahanie jak i ulgę sama wpiłam się w jego wargi ciągnąc go niżej. Czując chęć przełożył moją koszulkę przez głowę i od razu ściągnął szorty. Nie czułam jakiegoś wstydu. Naprawdę tego chciałam poza tym... widział mnie już bardziej rozebraną.
W trakcie tańca naszych języków podkuliłam nogi i zaczepiłam palcami u stup o rąbek jego dresów. Opuściłam je pozwalając mu z nich wyjść. Czując na sobie mój uśmiech, delikatnie wodził dłonią po moich żebrach. Niepewnie odpiął zapięcie biustonosza pozbywając się kolejnej części ubrania.
Łagodnie ujął moją pierś masując ją z spokojem. Co chwila przygryzałam jego wargę do tego stopnia, że smak metalicznej krwi rozszedł się po gardle. Scałował kropelkę z warg i przechodząc przez brodę kierował się w dół. Pocałował każdą widoczną ciemną plamę na skórze. Zahaczył palcem o tasiemkę moich fig spoglądając mi w oczy.
-Długo jeszcze będziesz mnie tak torturował?
Na jego ustach pojawił się chytry uśmieszek, ściągnął ze mnie ostatnie odzienie. Swoim dotykiem powodował ciarki wypełniające moje wnętrze. Czułam jak rozluźniam się przy każdym muśnięciu. Jego wargi wędrowały dosłownie wszędzie.
Podciągnął delikatnie moje lewe udo zakładając je subtelnie za swoje plecy. Nawet nie zauważyłam, kiedy zsunął swoje bokserki. Po kilku sekundach poczułam rozrywanie przeszywające cały kręgosłup, ale przyjemne uczucie zastąpiło to po jego kilku pchnięciach. Bez zastanowienia zsynchronizowałam nasze biodra przyciągając go ponownie do pocałunku.
-Czy jest...
-Jest dobrze Zayn- jego troska zaskakiwała mnie nawet w takich chwilach.
Leniwie masował mój język zaczepiając co jakiś czas o podniebienie. Wbiłam paznokcie w jego plecy pozostawiając na nich krwistoczerwone szramy. Po chwili czułam już tylko drżenie własnych ud i ogromną rozkosz przeszywając każdy nerw. Wygięłam plecy w łuk od razu opadając na miękką pościel.
To było zupełnie inne, niż to co działo się z Millerem. Zamknęłam oczy pozwalając wtopić się w tą chwilę. Odsunął się, słyszałam jak znika w łazience, ale nie przeszkadzał mi tymczasowy jego brak. Uczucie braku jego dotyku potęgowało się z każdą chwilą, co pozwoli na jeszcze większą rozkosz kiedy wróci.
Uniósł moje plecy pozwalając usiąść. Przełożył przez głowę swój za duży na mnie t-shirt pozwalając ponownie mi opaść. Położył się zaraz obok przyciągając mnie bliżej. Opatulił nas kołdrą.
-Kocham cię- musnął moją skroń.
-Koooocham cię, dziękuję- szepnęłam ziewając.
Po tych słowach pamiętam jedynie ciepłe ramiona i zapach nikotyny wydobywający się z miękkiej poduszki.
-To ja dziękuję.

8 komentarzy:

  1. Rozdział świetny,Zayn jest genialny w tym opowiadaniu! A co do twojej notki, super gdybys napisała drugą część. To opowiadanie jest naprawdę bardzo dobre, więc na pewno wszyscy by się cieszyli :D Jeśli chodzi o drugie ff to lubię obu chłopców, ale chyba wybralabym Nialla ;)
    Pozdrawiam, zycze weny no i żeby ta głupia klawiatura tak cię nie męczyła, bo piszesz cudownie i szkoda by było tego nie wykorzystać ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super! Dobrze,że malik zabrał ją w końcu z tego strasznego domu. Mam nadzieje,że wyjadą razem i będą w bardzo szczęśliwi.Do następnego.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny!!!
    A co do drugiego ff wybrałabym Nialla :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow ile sie działo, dobrze ze Amy sie wyniosla z domu, super :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepszy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Idealny :) kocham tego bloga

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział. Żałuję, że to już końcówka. Czekam na inne ff. Jak pisze koleżanka wyżej również uwielbiam obu chłopaków. Natomiast głosuje na Loczka. Pozdrawiam ❤

    OdpowiedzUsuń